Przegrywamy z Chemikem 0-1

Przegrywamy z Chemikem 0-1

Pierwsze słoneczne, wiosenne sobotnie popołudnie rozpieściło zawodników, jak i kibiców przybyłych na mecz swoich ulubieńców z Chemikiem Kędzierzyn - Koźle. Piast chciał zrewanżować się Chemikowi za porażkę z rundy jesiennej. Przed meczem gospodarze z bezpieczną przewagą punktową znajdowali się przed rywalami.

Świecące słońce wyraźnie udzieliło się piłkarzom obydwu drużyn, ponieważ przez pierwsze minuty tempo meczu było wyraźnie ospałe. Goście w początkowej fazie spotkania próbowali podejść wyższym pressingiem, a przyciśnięci gospodarze nie potrafili spod niego wyjść. Znak do ataku dał bardzo aktywny dzisiaj Mateusz Weiss, który co rusz urywał się rywalom na skrzydle, niestety jego dośrodkowania albo padały łupem obrońców, albo były po prostu niedokładne. Sporym utrudnieniem dla atakujących gospodarzy był brak zawodników w polu karnym rywala, kiedy nadążała się okazja dograć piłkę w pole karne, to tam znajdowali się jedynie obrońcy Chemika, którzy dobrze rodzili sobie w pojedynkach powietrznych. Z dwójkowej akcji Weiss-Strzelecki również nie wynikało nic dobrego. Pierwszy strzał dla strzelczan oddał w 20. min Michał Zimon, ale jego uderzenie zza pola karnego było zdecydowanie za słabe by mogło zaskoczyć bramkarza rywali. W następnych minutach przewaga gospodarzy malała i coraz częściej do głosu dochodzi Chemicy. W 24. min za taktyczne przewinienie żółty kartonik ogląda Cembolista. Było to jedno z niewielu przewinień, jakie w początkowej fazie odgwizdał arbiter spotkania. Dobry mecz w defensywie zaliczył Jys, który co chwilę powstrzymywał akcje rywali, a kiedy już kapitan Piasta nie dawał rady, na posterunku czujnie interweniował Łazarek, który bardzo pewnie radził sobie również na przedpolu. Wszystko zmieniło się w 33. min. O ile ryzykowane podanie Jysa do Łazarka kończy się bez konsekwencji, o tyle następna akcja daje prowadzenie gościom. Na uderzenie decyduje się Sebastian Wacław, futbolówka odbija się od nogi Jysa, co myli interweniującego Łazarka i Piast przegrywa jedną bramką. Goście postanowili pójść za ciosem. W kolejnych minutach stwarzali sobie kolejne sytuacje do zdobycia bramki, ale albo obijali obramowanie bramki, albo nie trafiali w światło bramki, albo po raz kolejny górą nad rywalami był bramkarz Piasta. Obraz gry nie zmienił się do końca pierwszej części spotkania, a goalkeeper gospodarzy jeszcze raz uratował swój zespół po indywidualnym błędzie Dady, dla którego nie były to udane zawody.

Słabszą dyspozycję swojego zawodnika zauważył trener Piasta i od razu po przerwie postanowił wprowadzić na murawę Tomasza Olewicza, który tydzień temu w Krapkowicach dał dobrą zmianę. Pierwsze minuty drugiej połowy, podobnie jak pierwszej nie mogły zachwycać. Senne tempo i brak sytuacji bramkowych nie napawał optymizmem przegrywających gospodarzy. Początek drugiej odsłony zdecydowanie należał do kibiców. Na trybunach zebrała się duża grupa sympatyków Odry Opole, którym nie jest po drodze z kibicami gości dzisiejszego spotkania. Głośny doping obydwu wrogich drużyn obudził z letargu zawodników Piasta, którzy odważniej zaatakowali bramkę rywali. W 53. min na murawie pojawił się Munyaradzi Chiunye, który zmienił młodziutkiego Zimona. Zmiana ta wniosła sporo ożywienia w atakach gospodarczy. Na indywidualną akcję zdecydował się boczny obrońca Piasta - Michał Wastag, ale jego dogranie do "Pita" nie znalazło ostatecznie adresata. Dziesięć minut po pojawieniu się na murawie jedyny obcokrajowiec - pod nieobecność kontuzjowanego Gwaze - Chiunye trafia do siatki, ale chorągiewka asystenta powędrowała w górę i gol słusznie nie został uznany. W 65. min aktywnego i szukającego gry Weissa zmienia Glinka.
Nieustające ataki gospodarzy zapowiadały, że w końcówce meczu możemy zobaczyć jakąś bramkę na wagę przynajmniej remisu. Najbliżej tego stanu rzeczy był Olewicz w 83. min spotkania, kiedy to po zagraniu z rzutu wolnego Sowińskiego piłka po odbiciu od poprzeczki trafia do Tomka, ten trafia po raz kolejny w poprzeczkę, a po chwili obija również słupek i na tym kończy się bramkowa sytuacja gospodarzy. Piast próbował do ostatnich sekund, skupiając się przede wszystkim na dośrodkowaniach Sowińskiego, które jednak nie przyniosły zamierzonego efektu. A ostatnią okazję w meczu w doliczonym czasie gry miał Strzelecki, ale jego strzał lewą nogą minął nieznacznie bramkę rywali.

/Relacja: Dawid Wastag/

Piast przegrywa drugi mecz z rzędu, jednak z przebiegu dzisiejszych zawodów Nasi zawodnicy nie zasłużyli na porażkę. Stwarzali sobie okazje, mieli lepsze momenty, jednak piłka jak zaczarowana nie chciała przekroczył linii bramkowej. Pozostaje niedosyt, ale widać też, że pomimo kontuzji - Gwaze, Olechnowicza - oraz po osłabieniach przed rundą wiosenną zawodnicy Piasta będą walczyć w każdym meczu do upadłego.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości